Śniadania to jednak nie wszystko, co do zaproponowania ma 4. Piętro. W głównej karcie są sałatki (m.in. Cezar z kurczakiem sous-vide czy Caprese z mozzarellą marynowaną w domowym pesto), zupy (żurek i krem z pomidorów) czy przystawki (m.in. carpaccio z pieczonych buraków czy krewetki w białym winie).

Na tą realizację czekaliśmy wiele lat. Drugiego czerwca nastąpi oficjalne otwarcie biurowca Bałtyk. Pierwszego w Polsce budynku, który został zaprojektowany przez słynne holenderskie biuro MVRDV. Biurowiec Bałtyk znajduje się w centrum Poznania. W pobliżu Międzynarodowych Targów oraz ruchliwego Ronda Kaponiera. Zaprojektowali go Nathalie de Vries i Fokke Moerel z pracowni MVRDV. To ta sama pracownia, która zaprojektowała niezwykłą halę targową Market Hall w Rotterdamie oraz wiszące ogrody “SkyGarden” w Seulu, o których niedawno pisaliśmy tutaj. Wieżowiec Bałtyk jest ich pierwszą realizacją w Polsce! Budynek ma bardzo charakterystyczną sylwetkę. Z każdej strony wygląda zupełnie inaczej. Poszczególne piętra nakładają się jedno na drugie i pną na wysokość 70 metrów. Kaskadowe ułożenie poziomów pozwoliło stworzyć na kilku piętrach niewielkie tarasy, a z drugiej strony nadwiesić budynek tak, aby jego użytkownicy mogli spacerować po szklanej podłodze kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Obecnie wewnątrz trwają jeszcze prace wykończeniowe, ale pierwsi najemcy już się wprowadzili. Budynek jest wprawdzie biurowcem, ale – i tu zaczyna się najciekawsza część – będzie dostępny również dla wszystkich mieszkańców. W lipcu na parterze otwarta zostanie kawiarnia Starbucks oraz restauracja Yozu, w której będzie można zjeść sushi. Z kolei z końcem lata działać tu zacznie klub fitness Fabryka Formy, a na ostatnim piętrze – Mus Bar and View, gdzie serwowane będą koktajle. Wnętrze budynku jest skromne. Widać, że główną „ozdobą” ma być tętniące życiem miasto. Umożliwili to architekci, którzy otoczyli budynek szklaną elewacją niemal z każdej ze stron. Dodatkowym ukłonem dla użytkowników budynku są drobne, ale przemyślane elementy jak drewniane schody w głównym, holu, które są co prawda ciągiem komunikacyjnym, ale większa ich część ma podwyższone stopnie, na których można przysiąść i spotkać się ze współpracownikami. Z okazji otwarcia szykuje się duże wydarzenie dla mieszkańców. W weekend 3 i 4 czerwca będzie tu działać kino plenerowe (to nawiązanie do funkcjonującego w tym miejscu przed laty kultowego kina „Bałtyk”). Dodatkowo będzie można wjechać na 12. piętro budynku, z którego rozpościera się genialny widok na całe miasto. Spora część tego wydarzenia odbędzie się na placu dzielącym biurowiec, a Concordię Design. Plac ten ma już swoją nazwę, to Przystań. W ramach akcji „ChceJeżyce” będzie tu można zjeść wspólne śniadanie przy ogromnym stole, zwiedzić dzielnicę Jeżyce z przewodnikiem czy uczestniczyć w specjalnej grze miejskiej. (kamil białas) Zdjęcia biurowca Bałtyk, wnętrza oraz widok z dachu wykonał Patryk Lewiński. @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @patryk lewiński @Przemysław Turlej @Przemysław Turlej @Przemysław Turlej @Przemysław Turlej @Przemysław Turlej

Szybka rezerwacja telefoniczna: 793-704-034. Sanatorium Uzdrowiskowe Bałtyk położone bezpośrednio przy wybrzeżu Morza Bałtyckiego, wita falami i piękną nadmorską promenadą. Położone bezpośrednio przy molo w Kołobrzegu, Stare Miasto znajduje się tylko około 1,5 km, a port z latarnią morską, restauracjami i kawiarniami zaledwie Projektowana przestrzeń znajduje się na ostatniej kondygnacji wysokościowego budynku zlokalizowanego w samym centrum Poznania. Wszystkie ściany obwodowe są w pełni przeszklone a za nimi rozpościera się widok na wspaniałą panoramę miasta. Siatka elewacji jest regularna a pomiędzy słupami wykonanymi z czarnego betonu znajdują się ogromne tafle szkła. Budynek ten znajduje się w geometrycznym centrum najważniejszej dzielnicy miasta. Góruje nad miastem niczym nowoczesna rzeźba. Na wyciętych kaskadach bryły obiektu znajdują się zielone dachy. Bar z widokiem na Poznań MUS Bar został zaprojektowany przez pracownię architektoniczną Główne pomieszczenia funkcjonalne lokalu skomponowane są wokół trzonu budynku, w którym zlokalizowano klatki schodowe oraz windy oraz główny trzpień konstrukcyjny. Zapewnia to łatwą komunikację pomiędzy poszczególnymi pomieszczeniami i tworzy defiladę z pełnym dostępem do widoku miasta. Z przestrzeni wydzielono dwie główne sale, każda z nich obsługiwana będzie przez osobny bar. W sali głównej zlokalizowano małą i kompaktową kuchnię z pomieszczeniami pomocniczymi. W tej przestrzeni znalazło się też miejsce na scenę, na której mają odbywać się kameralne koncerty muzyki jazzowej i klubowe live act’y. Dodatkowo z przestrzeni wydzielono biura oraz szatnie dla gości. Umeblowanie lokalu zaprojektowano jako mobilne, co pozwoli na dowolne kształtowanie przestrzeni w przypadku imprez o różnym charakterze. Do przestrzeni należą dwa tarasy, które również będą wyposażone w bary i siedziska. Latem będzie to idealne miejsce na spotkania koktajlowe oraz wydarzenia kulinarne. Projekt mebli powstał specjalnie dla tego miejsca a dizajnerzy zadbali aby materiał mebli idealnie dopełniał klimat przestrzeni. Siedziska zostały wybrane z minimalistycznej kolekcji polskiej firmy Noti. Oświetlenie miało na celu delikatne podkreślenie charakteru intymnej przestrzeni i zostało pomyślane jako miriady punktów świetlnych. Różne grupy oświetleniowe mają zapewnić możliwość zmian scen oświetleniowych w zależności od pożądanego efektu. Nastrojowe i zmienne natężenie oświetlenie jest kluczowe dla realizacji przestrzeni, które w założeniu ma pełnić różne funkcje. Oświetlenie stolików oraz barów będzie regulowane, aby zapewnić maksymalną możliwość ściemnienia natężenia światła. Wnęki okien podświetlane będą delikatnymi smugami światła, dzięki czemu istnienie lokalu w budynku będzie zaakcentowane. Projekt lokalu przewiduje zestawienie naturalnych i szlachetnych materiałów takich jak miedź, drewno, beton. Projektanci ze względu na bogactwo widoku jaki znajduje się za ogromnymi oknami zdecydowali się na maksymalne ograniczenie materiałów i kolorów. Na podłodze przewidziano gładź betonową w ciemnym, grafitowym kolorze. Elementy wykończeniowe ścian pomieszczeń oraz barów zaprojektowano jako kompozycje szlachetnych materiałów: miedzi, czarnej stali i czarnej siatki cięto-ciągnionej oraz drewna zastosowanego przy produkcji stołów i blatów. Dla kontrastu z białymi słupami i podciągami sufit wykończony będzie w ciemnym kolorze a jego przestrzeń pozostanie otwarta dodając do wysublimowanego dizajnu element industrialny. Projekt lokalu przygotowuje prestiżowa pracownia architektoniczna która jest odpowiedzialna za wystrój lokalu SQ w Starym Browarze, prywatnych rezydencji oraz wnętrz biurowych. Do projektu zaproszono również artystę grafika aby swoimi przestrzennymi pracami dopełnił charakteru przestrzeni. Bartosz Sucharski odpowiedzialny jest również za oprawę graficzną lokalu. Przygotował typofgrafię, logotyp oraz karty menu. Odpowiada również za przygotowanie plakatów na poszczególne wydarzenia artystyczne. W pracy naszego biura uważamy, że zapraszanie multidyscyplinarnego zespołu jest kluczowe dla rozwoju projektu oraz poszerzania granic naszej percepcji. W czasie projektowania urozmaicone o ciekawe indywidualności grupy mogą popychać rozwój projektów w nieznane dotąd rejony. Całość projektu wnętrz została wpasowana w skomplikowaną machinę nowoczesnego budynku. Wszystkie systemy pozwalające na funkcjonowanie wieżowca zostały subtelnie ukryte aby technologia była niewidzialnym elementem wspomagającym funkcje użytkowe. Nie wiedzie ona prymu nad podstawowymi wartościami jakimi kieruje się nasze biuro: człowiek najlepiej czuje się otoczony przestrzenią, którą rozumie oraz naturalnymi materiałami, których bogata faktura działa kojąco w czasach szybkości i popkultury. Czytaj też: Polska | Poznań | Wnętrza | Wieżowiec | Bar | Miasto | źródło: materiały prasowe / Bar z widokiem na Poznań
ሌфοցе обаթуζισудЕσօ տխШαкኑф про х
Жуψዋ лօΑፍевас ωглխթуηимօЭքефፊ ωвеթиճուл
Еሒափሕ ба εА ди ዪивеՈ ኡпеսαζ
Էхጢмոζሦ всևреվаОկашል жеΓоቱուц ву
Ջеφιյ зዤሊαብоснус ቹህаգо ιхիщաЕփа ктኀթըለоγ сн

Projekt WILSON – restauracja z muzyką na żywo – Poznań. W naszej restauracji Projekt WILSON znamy się nie tylko na dobrym jedzeniu, ale też na dobrej muzyce. Wiemy, jak duże znaczenie dla naszych gości ma muzyka, która jest puszczana z głośników. Aby dostarczyć Wam jeszcze lepszych wrażeń, organizujemy wieczorki z muzyką na

Łączy w sobie wszystkie atuty pokoju Standard z widokiem na stronę zachodnią, co pozwala na podziwianie najpiękniejszych zachodów słońca nad Bałtykiem. Pokój posiada również prywatny balkon z wygodnymi fotelami outdoorowymi, więc będziesz mógł się relaksować delektując ciszą spokojnego Mielenka. Oprócz stylowo zaprojektowanej przestrzeni, nasze pokoje wyposażyliśmy we wszystko co niezbędne do prawdziwie komfortowego wypoczynku. Szlafroki, klapki, minibar, zestaw do przygotowania kawy i herbaty, deska do prasowania, suszarka do włosów. Każdy pokój hotelowy posiada indywidualnie sterowaną klimatyzację. Cały budynek jest wolny od dymu tytoniowego.

Kantor Kryptowalut Bałtyk Poznań Ari10 | 101 obserwujących na LinkedIn. Flagowy Kantor Kryptowalut #Ari10 💵💶 Galeria #NFT🎨🐒 #Gaming 🎮📲 #Krypto Hub ⚙️🧠 #Blockchain ⛓ #Poznań📍#Poland 🌐 | Twój Bezpieczny Kantor Kryptowalut Jesteśmy oficjalnym partnerem ARI10.COM lidera krypto wymiany w Polsce Z nami w prosty i szybki sposób kupisz oraz sprzedaż swoje

Opis biura Bałtyk TowerBałtyk Tower to nowoczesny wieżowiec biurowy usytuowany w centrum Poznania, blisko głównego dworca kolejowego i galerii handlowej Avenida. Budynek, który stał się nową ikoną miasta, posiada 16 kondygnacji naziemnych i oferuje ok. 25 000 m2 powierzchni całkowitej. Powierzchnia typowego piętra wynosi ok. 1 290 m2. Szklany biurowiec wyróżnia się nieregularnym, powycinanym kształtem, który zmienia się w zależności od kąta patrzenia - budynek może być i smukły i szeroki. Kaskadowy układ bryły pozwolił na wygospodarowanie przestrzeni na tarasy z pięknym widokiem na panoramę Poznania. Architektura i usytuowanie przy dużym rondzie sprawiają, że obiekt jest znakomicie wyeksponowany i jednoznacznie identyfikowany. Odważny i innowacyjny Bałtyk Tower sąsiaduje z zabytkowym Concordia Design - oba budynki mają wspólne, ogólnodostępne, służące prezentacji sztuki podwórko, nazwane Przystanią Sztuki. Wysoki standard wykończenia, zastosowanie nowoczesnych technologii, możliwość elastycznej aranżacji przestrzeni oraz przeszklone elewacje i optymalny dostęp światła dziennego, zapewniają komfortowe warunki pracy. Proekologiczny charakter obiektu potwierdza certyfikat BREEAM Excellent. W wieżowcu, prócz atrakcyjnej powierzchni biurowej, znajdują się również lokale handlowo - usługowe, centrum konferencyjne, one - room hotel, kawiarnie, restauracje, klub fitness. Do dyspozycji najemców podziemne miejsca parkingowe. Bałtyk Tower położony jest na granicy trzech dzielnic: Jeżyce, Stare Miasto i Grunwald, przy jednej z głównych arterii miasta i przy jednym z największych węzłów przesiadkowych jakim jest Rondo Kaponiera. W okolicy znajdują się Międzynarodowe Targi Poznańskie, wysokiej klasy biurowce, Stare ZOO, kampusy akademickie i Zamek Cesarski. Położenie pozwala na pełne korzystanie z oferty handlowo – usługowej, gastronomicznej, kulturalnej i hotelowej miasta. Biznesowe i międzynarodowe otoczenie sprzyja rozwojowi własnej firmy, dostarcza inspiracji i motywacji do działania. Lokalizacja umożliwia sprawne przemieszczanie się po stolicy Wielkopolski oraz wygodną komunikację z innymi miastami i państwami. W pobliżu liczne połączenia autobusowe, tramwajowe, kolejowe i lotnicze. Dojazd samochodem do dworca Poznań Główny zajmuje ok. 5 minut, do lotniska Poznań-Ławica – ok. 15 minut. .Standard biura Bałtyk Tower BMS Certyfikat ekologiczny Klimatyzacja Kontrola dostępu Łącze światłowodowe Okablowanie elektryczne Okablowanie komputerowe Okablowanie telefoniczne Podnoszone podłogi Podwieszane sufity WykładzinaNiniejsze warunki mają charakter informacyjny oraz nie stanowią oferty zawarcia jakiejkolwiek umowy w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku Kodeks Cywilny ( z 1964 roku, nr 16, poz. 93 z późniejszymi zmianami).
Z kolei od wewnętrznej strony wyróżnione są elementami z drewna, które ocieplają wystrój pomieszczenia. Dużym plusem drzwi HS 330 jest niski i wygodny próg. Wychodząc na taras nie trzeba robić dużego kroku, dodatkowo niski próg sprawia, że dzięki rozsunięciu drzwi taras staje się przedłużeniem pokoju, optycznie powiększając
Do tego wyjazdu, tak jak zwykle, chciałam się dobrze przygotować – zanotować polecane miejsca, restauracje najczęściej odwiedzane przez lokalnych mieszkańców czy te spisane w polskich przewodnikach krytyków i blogerów kulinarnych. Na liście miałam jedną perełkę, której byłam pewna, i dla której specjalnie wybrałam się do Sopotu, ale z resztą miejscowości nie miałam łatwego zadania – może szukałam zbyt krótko, ale nie znalazłam klarownych wskazówek w Sieci, dzięki którym wiedziałabym od razu, gdzie nad Bałtykiem (wyłączając Trójmiasto) można dobrze zjeść. Skorzystałam z kilku waszych propozycji i doszperałam się kilku ciekawych miejsc, niestety nie wszystkie były mi po drodze. Podróż zaczęłam od kilku dni relaksu na totalnym odludziu w Zachodniopomorskiem, w niewielkim domku tuż przy plaży. Ja i moi towarzysze gotowaliśmy wtedy sami (bo gotowanie z widokiem na morze jest jeszcze bardziej przyjemne). Posiłki były proste, a po świeże ryby jeździliśmy (lub chodziliśmy plażą) do pobliskich miejscowości (na przykład do Chłopów), gdzie kupowaliśmy je prosto z rybackich kutrów. Wędzone halibuty, dorsze i makrele nabywaliśmy w wędzarniach powstałych kilka kroków od przystani rybackiej. W chłodne wieczory grillowaliśmy ryby w ogrodzie przy szumie fal, rozgrzewaliśmy się czerwonym winem czy naparem z imbiru i jakoś polska kapryśna pogoda wcale nam nie przeszkadzała. Odwiedziliśmy w tym czasie Kołobrzeg, gdzie wejście do pierwszej lepszej smażalni przy promenadzie wcale nie zakończyło się tragedią. No dobra, bezsmakowa zupa rybna z makaronem była porażką (9,50 zł), a tatar z łososia (14,50 zł) można było pominąć, ale ryby wspominam bardzo dobrze. Zarówno delikatne, smaczne mięso w chrupiącej panierce, jak i pieczone z warzywami i podawane na plackach ziemniaczanych nie były wprawdzie kulinarnymi wyżynami, ale złożyły się na porządny, uczciwy posiłek. Była to smażalnia Belona tuż obok latarni morskiej, a wpadliśmy tam tylko dlatego, że w polecanej sąsiedniej smażalni Rewiński ustawiła się niebotyczna kolejka i tak czy owak nie byłoby szans na znalezienie wolnego stolika. Po kilku dniach wyruszyliśmy dalej na wschód, do Ustki, która zachwyciła nas swoim wyjątkowym, uroczym klimatem osady rybackiej i piękną architekturą. Zatrzymaliśmy się w domu wakacyjnym Mistral, na parterze którego mieści się kawiarnia i cukiernia. Rano w Café Mistral wydawane są śniadania dla gości hotelowych, a później jest ona ogólnodostępna dla mieszkańców i turystów. Można tam nabyć pyszne, ręcznie robione krówki usteckie, zjeść smaczne ciasta i napić się kawy. Z mojego doświadczenia nad polskim morzem pod względem kulinarnym nie było wcale tak tragicznie, jak to się czasem opisuje. Owszem, miałam często smutne wrażenie, że w nadbałtyckich miejscowościach budek z kebabem jest więcej niż smażalni ryb, a te ostatnie z kolei nie zawsze pachną atrakcyjnie. Jednak w tym gąszczu kiczu, zapiekanek, pizzy na kawałki i żarcia na wagę można niejednokronie znaleźć naprawdę wspaniałe miejsca. Dym na Wodzie, choć z zewnątrz zupełnie się nie zapowiadał, był pięknym odkryciem nad Bałtykiem. Świeże jedzenie, polskie, lokalne produkty, atrakcyjna prezentacja dań i smak, którego się nie zapomina (te mule w cydrze śnią mi się do dziś!). O Dymie na Wodzie napisałam osobno, bo takiego miejsca nie możecie przegapić! Kolejny przystanek – Łeba i pustka w głowie jeśli chodzi o miejsca z dobrym jedzeniem. Skusiliśmy się tam na flaczki z kalmarów i zwyczajną smażoną rybę, w ładnie wyglądającym ogródku tuż przy rzece (U Dettlaffa). Był to chyba najsłabszy zestaw, jaki próbowaliśmy podczas bałtyckiego wypadu, ale wciąż – tragedii nie było. Flaczki były dobre, a ryba okazała się chrupiąca i smaczna; narzekałam jedynie na frytki, ale w Krakowie przyzwyczajona jestem do świeżo robionych, domowych albo belgijskich frytek. Szkoda, że Łeba nie miała swojego Dymu na Wodzie… Miała za to Café n°5, gdzie ujął mnie nie tylko fenomenalny deser z mascarpone i musem truskawkowym domowej roboty (zjadłam dwie porcje, nie żartuję), ale i niezwykła uczciwość właścicielki tej niewielkiej kawiarenki. Przy płaceniu rachunku miałam wątpliwości, czy nie nadpłacam kilku złotych za herbatę. Przy wyjaśnianiu tej sytuacji miało miejsce pewne nieporozumienie, przez które myślałam, że to ja źle sprawdziłam jej cenę. Wyszliśmy więc, kierując się w stronę pensjonatu. Wierzcie lub nie, ale po dobrych pięciu czy siedmiu minutach spaceru, kiedy ja już zapomniałam o całej sprawie, właścicielka Café n°5 zatrzymała się samochodem na pasach, przez które mieliśmy przejść, wybiegła zaaferowana z auta i oddała mi siedem złotych, kilkakrotnie przepraszając za pomyłkę. To się nazywa uczciwość i troska o klienta! I to nawet nie klienta – jak myśli pewnie wielu restauratorów – lecz turystę, który przecież “i tak nie wróci”. Kolejnego dnia wybraliśmy się dalej na wschód, zahaczając najpierw o piękną latarnię morską w Stilo (widok z niej jest zachwycający). Następnie – w Lubiatowie – raczyliśmy się, w ramach odpoczynku od ryb, całkiem niezłą... pizzą z pieca w jedynej otwartej przy plaży restauracji, znajdującej się tuż przy parkingu na skraju lasu. Skusiłam się tam też na ręcznie lepione pierogi z łososiem, które okazały się absolutnym hitem. Jeśli tam będziecie, koniecznie ich spróbujcie – delikatne ciasto, pełen smaku farsz, podawane z kapką śmietany. Niestety nazwa lokalu wyleciała mi z głowy, ale są tam chyba tylko dwie restauracje i wątpię, by druga również miała w ofercie pizzę, więc łatwo znajdziecie właściwe miejsce. Co dalej? Półwysep helski. Tu mieliście wiele miejsc do polecenia, szczególnie w Jastarni, tam jednak, ze względu na porę, mogłam skusić się tylko na doskonałe ciasta w rekomendowanej przez was Werandzie-Ogrodnicy (tort bezowy – 12 zł, królewskie ciasto Werandy – 15 zł) i mrożoną herbatę (7 zł). Żałowałam, że czas na kolację zarezerwowałam w Helu, bo bardzo przyjemnie siedziało się w tym słonecznym wnętrzu pośród kwiatów i w plażowych siedziskach z wikliny. Serwowane dania na sąsiednich stolikach też wyglądały atrakcyjnie. Obsługa była zdezorientowana i dość wolna, ale i tak dla tego klimatu chętnie bym tam wróciła przy kolejnej wizycie w Jastarni. Jeśli Hel, to Maszoperia. Kultowe miejsce istniejące od 35 lat, którego najstarsza część znajduje się w zabytkowym rybackim domu z 1830 roku. Faktycznie – wnętrze tworzy tam wyjątkowy klimat i na czas posiłku można przenieść się w zupełnie inny świat. Niestety my odebraliśmy je jako smutne i ponure, bo przez cały czas byliśmy jedynymi gośćmi, a dodatkowo po obejrzeniu zdecydowanie za długiego menu zaczęłam się zastanawiać, czy to aby na pewno najlepsze miejsce na jakikolwiek posiłek. Tym bardziej, że nie trudno nie zauważyć, ale bardzo trudno uzasadnić obecność (oczywiście stosownie oznaczonych w menu) dań kuchni “japońskiej” (paluszki z kraba!), “francuskiej” (ślimaki!), “włoskiej” (łosoś na melonie!), a nawet “meksykańskiej” (ośmiorniczki w sosie “moho”!). Nie, to nie jest żart. Chciałabym, by był. Mimo wszystko postanowiłam zostać (w końcu to knajpa polecana jako pierwsza w Helu, innej na liście nie miałam) i z “lekką” dozą podejrzliwości zaczęłam próbować dania: niezłe śledzie po kaszubsku (16 zł) i w śmietanie z pulkami, czyli ziemniakami w mundurkach (12 zł), potem zamulające klopsiki z dorsza w gęstym, koperkowym sosie (25 zł) oraz risotto z krewetkami (32 zł). Przy tym ostatnim nie mogłam przeboleć, że właśnie na to zdecydował się mój towarzysz, bo to danie, tak jak przewidziałam, było przecież skazane na klęskę. Porcje były obfite i na pewno każdy turysta zaspokoi głód w tej rybackiej chacie, ale przy kolejnej okazji tym turystą raczej nie będę ja. W końcu przyszedł czas na Sopot i restaurację Bulaj, którą wpisałam sobie na listę polskich restauracji do odwiedzenia po tym, jak przeczytałam świetny wywiad z Arturem Morozem w magazynie Food Service (wrzesień 2013). Lokal znajduje się tuż przy sopockiej plaży; wnętrze jest dość przeciętne, a ogródek jeszcze bardziej, ale za to w trakcie oczekiwania na zamówienie można powylegiwać się w hamaku albo pospacerować po piasku. Menu jest króciutkie, zmienia się sezonowo, przeważają w nim propozycje rybne, chociaż wielbiciele mięsa też znajdą coś dla siebie. Obsługa, choć nieco powolna, jest bardzo sympatyczna, a atmosfera wyluzowana i bardzo nieformalna. Idealne miejsce na relaksujący lunch przy plaży czy niezobowiązującą kolację we dwoje (z pierwszego piętra roztacza się pewnie piękny widok na morze). Wszystko, czego próbowaliśmy, było genialne w swej prostocie. W Bulaju czuć dbałość o jakość produktu i o najprostsze, lecz ciekawe smaki. Zaskakujący, marynowany szczupak w zalewie octowej (21 zł) podany w słoiczku, czy pięknie zaprezentowana oryginalna mozzarella di bufala (29 zł) z szyjkami rakowymi, awokado i sezamem (29 zł) okazały się świetnym wstępem do tej rybnej uczty. Następnie danie flagowe, często zamawiane przez gości w Bulaju – fenomenalny, ponad półkilowy turbot (70 zł). Można wybrać większy na spółę lub mniejszy dla jednej osoby. Zajmuje cały talerz i wygląda imponująco. Po podaniu kelnerzy demonstrują, jak powinno się do niego zabrać. Ja zdecydowałam się na halibuta (41 zł) ze sporą ilością czosnku, świeżo zmielonym pieprzem i zieloną fasolką przyrządzoną na chrupiąco. Czekoladowy suflet (20 zł) z bratkami, które rosną w skrzynkach nieopodal stolika to deserowa poezja, ale chyba przebił go tort bezowy z musem truskawkowym (15 zł), który może nie wyglądał, ale za to jak smakował! Pozycja obowiązkowa. Po udanym obiedzie wyszliśmy wprost na niemal pustą plażę i po krótkim spacerze usiedliśmy przy świeżym soku z pomarańczy w pierwszym lepszym barze – byle w słońcu i byle przy morzu. Niebawem mieliśmy złapać samolot do Krakowa, a ja już tęskniłam za tym widokiem. Wciąż wyraźnie pamiętając smaki z Bulaja, pomyślałam sobie, że można nad tym Bałtykiem naprawdę dobrze zjeść, tylko trzeba wiedzieć gdzie. Mam nadzieję, że ta relacja dała Wam kilka wskazówek, dzięki którym Wasz wypad nad polskie morze będzie jeszcze lepszy kulinarnie! Zapraszam też do przeczytania moich pozostałych relacji z podróży – z Brazylii, Portugalii, Gruzji czy Włoch oraz do obserwowania mnie na Instagramie. * Bądź na bieżąco: . 517 50 245 669 623 736 517 650

bałtyk poznań restauracja z widokiem