Bardzo mi brakuje w dyskusji o broni palnej prezentowania społecznych korzyści płynących z faktu z jej posiadania. Moim zdaniem nie jest to zdarzenie przypadkowe. Przeciwnicy dostępu do broni palnej, wyznający w istocie neokomunistyczne wartości, spychają dyskusję celowo na rozmowę o społecznych kosztach posiadania broni palnej. Te oczywiście istnieją, tak samo jak istnieją społeczne koszty posiadania innych niebezpiecznych urządzeń np. samochodów. Dyskusja wyłącznie o społecznych kosztach posiadania broni palnej, oczywiście musi zaprowadzić do wniosku jednego. Broń wywołuje społeczne koszty jej posiadania i te są tragiczne w skutkach. Posiadanie broni palnej to są również koszty, ale jednak przede wszystkim korzyści płynące z jej posiadania. Tak jak na samochody, niebezpieczne urządzenia, patrzymy nie przez pryzmat kosztów, a korzyści płynących z faktu ich istnienia i masowego wykorzystania. Konieczne jest odwrócenie narracji dotyczącej posiadania broni palnej i przekierowanie jej na społeczne korzyści płynące z posiadania broni palnej. W tym przedmiocie niezwykle cenny głos Andrzeja Zdzitowieckiego, jednego z założycieli Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni, który został wyrażony na Konwencji Programowej ROMB. prezentacja:
– Na podstawie odrębnych przepisów funkcjonuje gromadzenie broni w zbiorach muzealnych. – Posiadanie broni palnej rozdzielnego ładowania, która została wytworzona przed rokiem 1885, lub repliki tej broni. Początkowo przepis ten brzmiał nieco ina-czej. W 2003 r. znowelizowano ustawę i tym samym do owego przepisu doda-
Jak wiemy posiadanie w Polsce broni nie jest legalne,oczywiście można starać się o dokumenty upoważniające do jej nie jest to łatwe oraz bardzo czasochłonne,ostatecznie dla zwykłego "szarego" obywatela jest to bardzo trudne do "po co nam broń?!...Mało to psychopatów chodzi po ulicach?".Prawda jest taka,że jeśli jakiś psychol chce kogoś pozbawić życia to i tak to zrobi,co za różnica czy będzie to pistolet czy zestaw ostrych noży cioci Grażyny z Radomia...Chociaż chwila, tak jest różnica po strzale w głowę umiera się od razu,a nie kona w kałuży krwi mając ciało przypominające żółty może 90% z czytających ten wpis nie miało w życiu sytuacji,która zagrażała bezpośrednio jego tu na myśli celowy akt przemocy w stosunku do bezbronnej pamiętacie co wydarzyło się jakiś czas temu w Gorzowie chodzi o sytuację,w której jakiś psychopata zaczął rzucać niebezpiecznymi narzędziami w patrol skończyło się na oddaniu kilku strzałów,które raniły tym momencie nasuwa się pytanie,a co jeśliby zamiast tego patrolu było to Twoje dziecko,albo jakaś przypadkowa zupełnie osoba?Nie miałaby się pewnie jak obronić...Świadkowie zdarzenia też nic by nie zrobili bo pewnie zaczęliby kręcić filmik do sieci bo narażać własnego życia czy zdrowia by pewnie nie filmik z tej musicie wyciągnąć już sami. To działo się w naszym pięknym kraju,a co dzieje się za granicą u naszych sąsiadów?Jak wiemy aktualnie można śmiało mówić o wojnie religijnej w ona spowodowana masowym przyjazdem uchodźców do krajów ilości imigrantów powodują,że ich kultura jest rozpowszechniana wśród byłoby w tym może nic złego gdyby nie to w jaki sposób się to meczetów,masowe odprawianie modłów na ulicach przez co bardzo często utrudniają prawem tego nie naprawią bo zaraz ze strony muzułmanów można usłyszeć,że jesteśmy nietolerancyjni z uprzedzeniami chcą zastraszyć Europe poprzez działania,które nakazuje im Koran,a podobno to religia szczególnie można być spokojnym gdy w biały dzień jakiś psychopata odcina głowę człowiekowi stojącemu na ulicy link poniżej. Takich sytuacji być może dałoby się uniknąć gdyby zwykli obywatele mieli tak na prawdo prawo do jednymi z najpopularniejszych zamachów były te we z nich na siedzibę magazynu Charlie Hebdo 7 stycznia 2015r a drugi w kilku miejscach w centrum to już się dzieje,że gdy zwykli obywatele zostaną zaatakowani przez uzbrojonych w kałasznikowy mają zupełnie żadnych szans jedyne co mogą zrobić to uciec,albo błagać o litość,ale jak wiemy nic najpewniej to nie kolejny i ostatni już film właśnie z zamachu na Charlie mnie tego filmu nie powinno "dlaczego?".Sprawa jest prosta,gdyby obywatele mogli posiadać broń najpewniej zamiast kamery posiadałby pistolet dzięki któremu być może ocaliłby życie tego idealną pozycję,prosto z okna mógł wycelować i przez prawo,które właściwie uniemożliwia posiadanie broni zamiast próby obrony życia (jedynej najcenniejszej wartości) mamy filmik,który jeszcze powoduje uśmiech na twarzach takich ludzi jak oni. Rozpisałem się już dosyć dużo,ale treść jest niezgodna z tematem prawda?Owszem miało to uświadomić Ci Drogi czytelniku,że sytuacja w Europie stale się szczęście w Polsce jeszcze nie jest źle,ale bardzo możliwe że będzie chociaż na prawdę nie chciałbym aby tak się razie zagrożenia na 100 mieszkańców Polski przypada jedna sztuka w tym przypadku mogą być różne ponieważ w razie niebezpieczeństwa nie będziemy mogli obronić życia naszego oraz naszych szczegółów znajdziecie w linku poniżej. Jeśli się domyślacie jest to bardzo niewielka porównaniu do Szwajcarii gdzie każdy obywatel posiada broń i w ciągu 72h obywatele są w stanie przeprowadzić pełną mobilizację sił w razie niebezpieczeństwa naszym przypadku zostaje chyba tylko broń biała,ale nie oszukujmy się jakie mamy szansę jeśli napastnik posiada broń palną? jestem zdania,że my jako obywatele powinniśmy mieć większe prawa do posiadania broni wiele osób jest temu przeciwna,ale uważam że jako ludzie cywilizowanego kraju mamy prawo do ciekawy jak Wy drodzy czytelnicy;co uważacie na ten temat?Zapraszam do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami w serdecznie i spokojnej nocy! W Polsce nie dość, że za każdym razem sądy i urzędnicy powtarzają zapamiętale i niestety prawdziwie, że prawo posiadania broni nie jest prawem obywatelskim, jest przywilejem, nagrodą. W Ameryce Amerykanie, amerykańskie władze i amerykańskie sądy nie boją się tego, że broń służy zwykłemu Amerykaninowi do obrony. Fot. Nadwiślański Oddział Straży Granicznej Broń palna w Polsce jest tematem pojawiającym się regularnie w debacie społeczno-politycznej. Podejście do tej właśnie kwestii polaryzuje wielu Polaków i wywołuje niemałe emocje, szczególnie w przypadku, gdy tuż za granicą toczy się wojna. I rzeczywiście być może nastał właściwy czas, aby również na gruncie polskim zastanowić się jak podejść do całej kwestii systemowo, nie tylko w sferze zdobywania uprawnień czy kupowania broni. Warto rozważyć, czy przypadkiem nie powinniśmy postawić za cel właśnie posiadania, ale nie broni tylko samych umiejętności jej użycia na wypadek wojny. Wojna w Ukrainie wywołuje duże emocje w zakresie podejścia do problematyki współczesnego bezpieczeństwa. Jednym z nurtów tego rodzaju debat jest, powracająca w Polsce cyklicznie, sprawa zwiększenia dostępności do broni palnej. Okazuje się bowiem, że nasz kraj w porównaniu do innych państw europejskich jest jednym z najbardziej rozbrojonych. Stąd też, być może, należy - widząc walki w Ukrainie - drastycznie lub wręcz rewolucyjnie zmienić ten stan rzeczy, szukając przy tym pomysłu na coś w rodzaju polskiej wersji II poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. W tym miejscu, może warto przytoczyć jej zapis, bo często jest ona przywoływana w uproszczonej interpretacji. Zapis w amerykańskiej konstytucji brzmi: "Ponieważ dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie ulegnie naruszeniu". Można zatem doszukiwać się korelacji między posiadaniem broni i niejako pierwotnym znaczeniem obrony powszechnej, ponieważ milicje były pewną namiastką samoorganizacji w warunkach braku konwencjonalnych zasobów wojskowych w ówczesnych Stanach Zjednoczonych. Należy chyba jednak przestrzec przed zbyt łatwym i prostym przenoszeniem wszelkich, najczęściej stereotypowych, podejść z gruntu amerykańskiego na polski. Potrzebujemy własnej refleksji nad całością umownej "II poprawki" do naszego systemu prawnego i przede wszystkim społecznego. Obserwacja działań w Ukrainie mówi wiele o tym, jak ważne jest dysponowanie czymś w rodzaju krajowej milicji, rozumianej oczywiście w kategoriach formacji ochotniczych, terytorialnych, rezerw itd. W uproszczeniu, chodzi o obywateli, którzy w warunkach największego kryzysu, jakim jest napaść na jego kraj, jest w stanie zasilić siły obronne, prowadząc działania w ramach wojska, służb mundurowych. Nie bójmy się również wspomnieć o działaniach wysoce nieregularne na tyłach wroga, ze szczególnym uwzględnieniem swoistych operacji stay-behind, które łączą operacje partyzanckue i sabotażowo-dywersyjne z wcześniej ukrytymi zasobami uzbrojenia oraz wyposażenia. W przypadku Polski zupełne, podyktowane ówczesnymi ocenami politycznymi, zerwanie ze szkoleniem podstawowym kolejnych roczników młodych ludzi doprowadziło do znacznego wyłomu w tego rodzaju możliwościach. Młodzi ludzie nie tylko przestali być szkoleni wojskowo, ale stracili również ważne obycie z bronią palną na potrzeby potencjalnego konfliktu. Mamy więc dziś do czynienia nie z problemem posiadania broni, bo to wydaje się być kwestią niejako pochodną w obecnych warunkach, ale czymś w rodzaju systemowej ułomności w zakresie szkolenia. I nie chodzi w żadnym razie o deprecjonowanie działań oddolnych, bo przecież bez nich stan faktyczny byłby jeszcze gorszy. Wielu społeczników od lat stara się wdrażać myślenie proobrone, gdzie bardzo istotnym, wręcz strategicznym aktywem jest właśnie szkolenie w zakresie broni palnej. Chodzi o dostrzeżenie, że nasze społeczeństwo, nawet wprowadzono zapisy ułatwiające dostęp do broni palnej, nadal zapewne borykałoby się z licznymi problemami dotyczącymi szkolenia - tak odnoszącymi się do infrastruktury, jak i innych kwestii, które są związane z obronnością. Nie jest bowiem tak, że np. posiadanie większej liczby pistoletów do celów obrony osobistej czy do użytku sportowego wprost przekłada się na efektywność formowania dodatkowych zasobów kadrowych dla sił zbrojnych i innych instytucji obronnych. Szczególnie, że w warunkach konfliktu zbrojnego formowanie milicji/oddziałów ochotniczych wymagać musiałoby dostępu do najczęściej zupełnie innego uzbrojenia, o specyfikacji typowo wojskowej oraz użytkowania tej broni w sposób różniący się od typowych wizyt na strzelnicach. Kluczowe umasowienie świadomości obronnej, w zakresie dostępu do broni palnej, nie będzie bowiem odnosiło się tylko do osób dziś pasjonujących się bronią i działających w organizacjach proobronych oraz na rzecz upowszechniania strzelectwa. Tym samym, każdy kto już teraz ma odpowiednie know-how w zakresie broni musi zrozumieć, i często rozumie, w wielu przypadkach wręcz tytaniczną pracę u podstaw jeśli chodzi o działania związane z psychicznymi i praktycznymi stronami nauczania młodych adeptów. Można byłoby pokusić się o dygresję, że kluczowe może być odcięcie się od typowo politycznego podejścia do tej kwestii, utożsamianego z wysoce uproszczoną lub wręcz trywializowaną formułą: zmienić prawo i będzie idealnie. W zamian jesteśmy przecież jako kraj w stanie zbudować podejście profesjonale, bazujące na doświadczeniach wojska, weteranów, organizacji proobronnych, ale też innych formacji mundurowych. Politycy winni być elementem subsydiarnym, uzupełniającym, a nie narzucającym ton działań. I nie chodzi o podważenie sytemu władz w kraju, ale zrozumienie, że mierzymy się z czymś więcej niż tylko kwestią polityczną, a tym bardziej polityczno-medialną. Rzeczywiście należy się jednak zgodzić, że nie mamy czasu na zbyt rozwlekłe debaty, trzeba bowiem wykorzystać presję wynikającą z obecnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa europejskiego. Tak czy inaczej, całej sprawy nie można opierać jedynie na czystej statystyce, patrząc tylko na ilość broni palnej czy liczbę pozwoleń. Tu chodzi raczej o to, że jako kraj musimy zmierzyć się ze zbudowaniem świadomości relacji broń palna-obrona powszechna. Stąd też, najprawdopodobniej pierwszym krokiem dla nas jako całego społeczeństwa jest uznanie priorytetu w systemowym sformatowaniu przystępnych procesów szkoleniowych oraz ich jak największe rozpropagowanie. Mówiąc obrazowo, w sporze mieć broń czy mieć umiejętności ważniejsze jest to drugie. Szczególną rolę musi jednak odegrać również kooperacja obywatelska i państwowa. Dlatego należy naciskać, aby przede wszystkim utrzymać lub wzmocnić strukturalne podejście do rozbudowy infrastruktury niezbędnej do szkoleń, rzeczywiście wspierać racjonalną debatę o potrzebach nowoczesnego stosunku do obowiązków bycia rezerwistą oraz kolejnych formach odbywania przeszkoleń wojskowych. Wbrew pozorom największym wyzwaniem w kontekście broni palnej w Polsce jest zreformowanie procesów edukacyjnych, chociażby na poziomie szkolnictwa średniego i wyższego, tak aby ci, którzy otrzymują młodych adeptów mogli ich szkolić z pewną już świadomością w zakresie zrozumienia bezpieczeństwa jednostki i państwa. Jest to tak samo istotne, jak wspieranie inicjatyw prywatnych w dziedzinie upowszechniania strzelectwa, które wielokrotnie bazują np. na bardzo rozwiniętych procedurach szkoleniowych, często wynikających z bazy doświadczeń osób je prowadzących. Mowa chociażby o byłych wojskowych, w tym tych z jednostek specjalnych. Patrząc na specyfikę oporu naszego sąsiada wobec agresji Rosji, może czas skończyć z łatwymi tezami. Zwyczajne wprowadzenie do każdego osiedlowego sklepu działu z bronią i amunicją nie jest i nie będzie czymś w stylu magicznej formuły, która zamieni nasz kraj w niezdobytą - pod względem militarnym - fortecę. Obywatele powinni być jednak w sposób jak najbardziej powszechny szkoleni w zakresie postaw proobronnych, zaś strzelectwo i świadomość możliwego posiadania uprawnień w przypadku broni oraz samodoskonalenia winno być jednym z filarów tego myślenia strategicznego. Trzeba do tego podejść jednak mniej ideologicznie (szczególnie opierając się na nośnych koncepcjach libertariańskich, łączonych chociażby z najgłośniejszymi hasłami w zakresie dostępu do broni w Polsce), a nad wyraz pragmatycznie i narzędziowo. Polacy najpierw muszą "być" świadomi potrzeb i możliwości wspierania swoim wyszkoleniem strzeleckim sfery bezpieczeństwa kraju, a następnie już ci, którzy będą chcieli, dopracują umowną sferę "mieć". Na obecną chwilę nie stać nas jako państwa flankowego na miałkość w dyskusji o broni, zarówno jeśli chodzi o argumenty strony przeciwnej wprowadzaniu jakichkolwiek zmian do prawa, jak i tych, którzy widzieliby Polskę jako państwo z własną umowną "II poprawką do konstytucji", jak w przypadku Stanów Zjednoczonych. Polska, własna droga musi być wypracowana w sposób szybki, ale bazując na doświadczeniach skandynawskich, a przede wszystkim wiedzy polskich specjalistów oraz praktyków.